niedziela, 8 lutego 2015

Lęki i wymówki.

         Zawsze mam problem z początkiem. Nie wiem czy mam kulturalnie się przywitać, czy może przejść od razu do sedna. W sumie nieważne, to też jakiś początek. Zbaczając całkowicie z tematu, oznajmiam że reaktywuję bloga. Nie mam pojęcia czy ktoś ma zamiar to czytać, ale prawdopodobnie będę dodawał coś na bieżąco. Pisanie jest przyjemne, szkoda że próbne prace maturalne z języka polskiego tak na mnie nie działają.

         Ostatnio podejmując się różnych zadań, zwróciłem uwagę na lęki przed konsekwencjami naszych czynów. Mam na myśli to, że człowiek biorąc się za coś, stwarza sobie z czasem wymówki. Właśnie przez nie, rezygnuje z postawionego sobie celu. Czym to jest spowodowane? Brakiem wiary we własne możliwości? Za słaba motywacja? Lenistwo? Każdy ma swoje powody, aczkolwiek wymówki potrafią mieć tak mocny fundament że często aż paraliżują. W niektórych sytuacjach przydaje się zasada trzech sekund, tzn. policzyć do trzech i wykonać daną czynność bez analizowania. Dlaczego to działa? Moim zdaniem, nie ma czasu na myślenie, przez co mózg nie zdąży stworzyć pretekstu do ucieczki. A jak wiadomo każdy doszukuje się najprostszej drogi do sukcesu. Podam nietypowy przykład jakże znanego każdemu polityka jakim jest Donald Tusk. Każdy ma go za durnia, nawet po dostaniu się do europarlamentu. Obiecywał dużo, został emigrantem. Do czego zmierzam? A więc, patrząc z innej perspektywy. Jak każdy wie za jego kadencji jako premiera rewelacji nie było. Dużo mówił, pokazywał się publicznie, na meczach choćby reprezentacji Polski w piłce nożnej, spotykał się z ludźmi pracującymi fizycznie. Zbudował zaufanie, spory procent ludzi go lubił. A teraz grzeje stołek w europarlamencie, choć moim zdaniem nie nadaje się kompletnie. Zaskakujący jest jednak fakt że pomimo szyderstw z jego osoby,  odnosi sukcesy, zarabia spore sumki. Nie ulega wymówkom, które na pewno miał w swojej głowie. Choćby przy propozycji objęcia posady przewodniczącego Rady Europejskiej, jak dobrze każdemu wiadomo nie musiał się nawet starać. Ale mógł się wystraszyć, że sobie nie poradzi. Moim zdaniem nie podoła, sądzę że nasz kochany Franciszek też jest tego tego świadom, ale odbimba swoje i będzie zadowolony z zarobionych pieniędzy. Mając za przeproszeniem w dupie opinie innych i konsekwencje.  P.S Kocham jego język angielski :D :D

Dla mnie Donald pod jednym względem jest wzorem. Chciałbym być tak zdystansowanym do czyjejś krytyki. Bo jeśli nie miałbym z tym problemów, raczej nie powstawały iluzje w mojej głowie, dlaczego coś może mi się nie udać. Za często też myślimy, jak odbiorą jakąś naszą zmianę inne osoby. Jaki morał? Wrogiem człowieka jest drugi człowiek. I o tym warto pamiętać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz